Przedstawiam Państwu roboczy komentarz do orzeczenia XVII AmC 2939/14 sądu UOKiK wydanego w sprawie przeciw mBank. Orzeczenie jest bardzo ważne pokazując stosunek banku bo bezwzględnie obowiązujących przepisów prawa, ale także braki w wiedzy sądu w obszarze waloryzacji umownej oraz umowy kredytu. Tekst jest w formie szkicu w którym komentuję poszczególne zdania orzeczenia.
Roboczy komentarz do orzeczenia XVII AmC 2939/14
wykonał Pan kawał pracy analizując pisemnie orzeczenie sądu. Gratuluję cierpliwości, bo orzeczenie było długie.
Ponieważ Pański komentarz ma charakter roboczy, dlatego pozwalam sobie zgłosić kilka uwag. Ogólnie - dla uspokojenia - z większością Pańskich wniosków się jak najbardziej zgadzam ;-) Ale po kolei:
Ogólnie strategia mBanku jest taka, by wykazać, że bank na kurs walut nie ma wpływu, więc nie może go przewidzieć, a zatem jasno określić kredytobiorcy. I Sąd ten argument kupił. Ale problem jest zasadniczo inny, bo o ile kurs jako taki jest nieznany (i tu zgoda), to zarobek banku (spread) jest już jak najbardziej wiadomy i możliwy do określenia z góry. I należy te dwie rzeczy (kurs i spread) całkowicie oddzielić, a nie łączyć - jak to próbuje robić bank.
Przecież podobnie mamy w przypadku oprocentowania, które też jest zmienne i nieznane w przyszłości. Ale skoro tu bank umiał wydzielić część zmienną, ustalaną niezależnie do banku (LIBOR), i część stałą (marża, zarobek banku) - jasno zdefiniowaną od początku, to podobnie bank mógł zrobić w przypadku kursu (część zmienna: NBP, i część stała: spread).
(8) Bardzo dobrze, że Pan przypomina to orzeczenie 7 sędziów z '92. I chwała Panu za to, że Pan je odszukał. Bo jest kluczowa sprawa i musimy o tym ciągle przypominać: waloryzacja kursem waluty obcej spełnia rolę zmiennego oprocentowania. Więc albo kurs, albo LIBOR - ale nigdy te dwa mechanizmy jednocześnie! I właśnie takie rozumienie wspomniana uchwała podkreśla: " ... mogą być też zróżnicowane kryteria zmiany oprocentowania; np. w odniesieniu do kredytów udzielanych rolnictwu może być przyjęta tzw. klauzula waloryzacyjna zbożowa, a w odniesieniu do kredytów udzielanych przedsiębiorstwom tzw. klauzula walutowa."
To orzeczenie, wraz z uchwałą Senatu z '90, musimy ciągle głośno przypominać! (no chyba że wyszuka Pan jeszcze jakieś podobne orzeczenia ;-)
(15) vs. (83). Sąd niestety sam się zgubił o jakim kredycie mówi. Bo raz pisze jasno o umowie "kredytu hipotecznego udzielanego w złotych indeksowanego do waluty obcej", a później o uiszczeniu rat "bezpośrednio w walucie kredytu". To też trzeba przypominać do znudzenia: kredyty waloryzowane, a więc indeksowane i denominowane są kredytami udzielonymi w złotych (których RÓWNOWARTOŚĆ może być wyrażona w bezpośrednio innej walucie).
(59-60) Nie zgodzę się jednak z pańskim postrzeganiem kredytów denominowanych. Rozumiem, że czyta je Pan tak, jak robi to cały świat - denominowany, czyli udzielony w walucie obcej. W Polsce niestety mamy inaczej, i mówi o tym art. 69 ust. 1 pkt 4a. Choć zgadzam się, że niewyraźnie, dlatego Sąd (i nie tylko) też się pogubił ;-)
Sąd tłumacz, że "gdyby zatem przyjąć, że waloryzacja następuje z uwzględnieniem miernika o charakterze obiektywnym np. publikowanym przez NBP kursem średnim, wówczas przepis ten można by uznać za zbędny, gdyż wystarczające byłoby samo wskazanie we wzorcu umowy na ten kurs, bez konieczności definiowania sposobu jego ustalania."
Pan tłumaczy, że "to przepis uniwersalny mieszczący w sobie opis wymogów dla dwóch typów kontraktów kredytowych: umów denominowanych, czyli wyrażonych w walucie obcej, oraz umów “indeksowanych” które są wyrażone w pieniądzu polskim z zastosowaniem waloryzacji umownej".
Uważam inaczej niż Pan i Sąd, i już tłumaczę. Ale po kolei:
"Zgodnie z tym przepisem w przypadku umowy o kredyt denominowany lub indeksowany do waluty innej niż waluta polska, umowa kredytu powinna określać szczegółowe zasady
- określania sposobów i terminów ustalania
- kursu wymiany walut, na podstawie którego w szczególności
- wyliczana jest kwota kredytu, jego transz ..."
Czytając literalnie: "kurs wymiany walut".
"Kurs" w liczbie pojedynczej - a więc nie ma mowy o dwóch kursach (kupna i sprzedaży), a więc już z samego brzmienia artykułu procedurę mBankową należy uznać za niezgodną z prawem.
"Walut" - w liczbie mnogiej. Czyli jak się ktoś uprze, to może stosować waloryzację koszykiem walut, np. 50% w/g kursu sprzedaży franka, i 50% w/g kursu sprzedaży dolara. Albo jeszcze w bardziej wyszukany sposób. I ustawa mu to umożliwi.
"Wyliczona jest kwota kredytu" - skoro wyliczona, to któryś z kredytów (indeksowany albo denominowany, albo ew. oba) nie miał jej podanej bezpośrednio w umowie. Nie ulega wątpliwości (i tu bez wyjątku wszyscy się zgadzają), że w przypadku kredytu indeksowanego, kredyt jest wypłacony w złotych i wyrażony w umowie bezpośrednio w złotych. Zatem termin "wyliczana jest kwota kredytu" musi dotyczyć kredytu denominowanego. Trzeciej możliwości nie ma. A skoro ustawodawca nakazał użyć kursu by dopiero wyliczyć kwotę kredytu, to znaczy, że to co podano w umowie (ilość CHF) nie jest kwotą kredytu, ale jej RÓWNOWARTOŚCIĄ wyrażoną w walucie obcej. Od roku 2009 (koniec zasady walutowości) wolno nam tak robić.
I o polskości kredytów denominowanych przekonuje NBP, dwukrotnie, w dwóch pismach korygujących projekt ustawy antyspreadowej, i przekonuje SN, i ZBP, i praktyka niektórych banków (np. NORDEA, która jasno mówi o umowach złotowych, których równowartość jest wyrażona w CHF). Więc na pewno nie ma tu do czynienia z umową kredytu dewizowego zaopatrzonego w "klauzulę kantorową".
Odnośnie kwestii podniesionej przez Sąd, że "gdyby stosować kurs NBP wówczas przepis ten można by uznać za zbędny, gdyż wystarczające byłoby samo wskazanie we wzorcu umowy na ten kurs, bez konieczności definiowania sposobu jego ustalania". No nie. Ustawa nie narzuca żadnego kursu. Może to być średni NBP, ale może to być sprzedaży REUTERSa, albo kupna BLOOMERGa, albo nawet jakiś koszyk walut. Obojętnie jaki, byle by jednakowo zdefiniowany zarówno dla wypłaty jak i spłaty (czyli albo sprzedaży, albo kupna, albo średni, albo ew. koszyk walut, ale też jasno określony).
Co więcej - ustawa teoretycznie nie wyklucza spreadu (choć w/g mnie powinna). A więc może to być spread, ale tylko w połączeniu z jednym kursem. Zatem np. zarówno przy wypłacie jak i spłacie bank mógłby stosować kurs średni REUTERSa zawsze powiększony o 3%.
Jest potrzeba wyliczenia nowego kursu przez bank? Jest! Zapisy ustawy mają sens? Mają! Więc Sąd się chyba myli.
(46-47) To też warto podkreślić - w kredycie bank nie pożycza kredytobiorcy pieniędzy (rozumianych zgodnie z ustawą, jako znaki pieniężne emitowane przez NBP). W kredycie banku udostępnia (a nie pożycza) środki pieniężne (a nie pieniądze). Owe środki pieniężne to możliwość realizacji przelewu, a więc bezgotówkowe (bez użycia pieniądza zgodnego z definicją) rozliczenie zobowiązania klienta. Innymi słowy, bank bez konieczności angażowania pieniądza, wypisuje elektroniczny "czek", i przekazuje do innego banku (rozlicza za Pana zobowiązanie za nabyte mieszkanie). To "wypisanie czeku" przez bank jest formą kreacji pieniądza bankowego (kredytowego, żyrowego). Bank jako jedyna instytucja może tak robić, i bank jako jedyna instytucja ma możliwość takiej księgowości, w której wypisany "czek" może być zbilansowany "czekiem" uzyskanym od innego banku (nie jest angażowany prawdziwy pieniądz).
I wynika to wyraźnie z Pańskiego komentarza do (102), gdzie przytacza Pan regulamin banku: "§ 33 1. Wykorzystanie kredytu następuje w formie bezgotówkowej ...". Innymi słowy, bank zastrzegł sobie, że nie wypłaci nam żywych złotówek, a co dopiero franków !!!
(79) Teza Sądu, że ustawa antyspreadowa sankcjonuje działanie banku, bo klient ma wybór, gdzie zapłaci spread, jest błędna. Po pierwsze przy braku przepływu walut pomiędzy bankiem a klientem spread jest w ogóle nieuprawniony, a po drugie ustawa nie rozwiązała przeliczenia pierwotnego - przy wypłacie kredytu. Ten fakt Sąd przemilczał.
(99) "Powyższa konstrukcja prawna niepokojąco przypomina próbę ominięcia prawa dewizowego" Absolutnie się z Panem zgadzam! Wydaje się, że tzw. kredyty denominowane miały na celu wyłącznie udawanie kredytów dewizowych. I dlatego bezwzględnie uważam, że należy je traktować podobnie jak indeksowane, czyli waloryzowane.
To chyba tyle, z najważniejszych rzeczy.
dziękuję a polemikę.
(1) Kwestię spreadu ocenił sąd prawidłowo. Wydaje mi się, że nie ma jej co roztrząsać. Nie ma obrotu dewizowego - nie ma podstaw do zysku z tej operacji. Kropka. Jest to także zgodne z TSUE C-26/13. Spreadu nie ma nawet w art.69 po nowelizacji. O co więc kruszyć kopie?
(2) Generalna strategia banku była ok. Wyznaczanie kursów walut jest sprawą fachową. Nie ma co się czarować, że ktokolwiek może sprawdzić czy kurs jest ok na podstawie parametrów rynku. Dlatego bardzo mi się podoba odwołanie do kursu średniego NBP. Jest to obraz polskiego rynku. Jak wykazał bank, kurs średni NBP jest prawie identyczny z kursem mBank. Jak wiemy dzieje się tak z powodu sposobu wyliczania kursu średniego przez NBP - jest to środek rynku polskiego. Dla mnie bomba. Jest to obraz obiektywny i odzwierciedlający rynek polski. Oczywiście może się zdarzyć, że w wyniku zmowy polskie banki zawyżą środek, ale to mało prawdopodobne. Hmm....ciekawe czy NBP to bada...
(3) Ad.(8) To jest twierdzenie rewolucyjne, ale tego się musimy trzymać. Mówi o tym zasada parytetu stóp procentowych - utrata wartości pieniądza wpływa na kurs. O tym konflikcie mówi także art.358(1) par.5. Nie mam pojęcia dlaczego prawnicy udają, że jest inaczej. Pomroczność jasna jakaś. Zmowa? Głupota? Dotarłem do dokumentów z czasu uchwalania zmian kodeksu. Niebawem opublikuję. Zbledną nam wszystkim buzie. A prawnicy, propagatorzy klauzul walutowych popadną w zadumę nad sensem swego jestestwa, powodem braku logicznego myślenia oraz stadnym odruchem powodującym, że powtarzali przez lata bzdury po "autorytetach".
(4) Ad.(15) vs. (83) Sąd się pogubił. Nie jest to jednak wina sądu. Jest to skutek złamania prawa. Umowy indeksowane są de facto dwu walutowe. Jest to dwuwalutowość przedziwna: (a) umowa jest w PLN, (b) przeliczona jest wewnętrznie na CHF, a (c) spłacana jest w PLN. Najzwyklejszy absurd. Ufam, że nasza praca to ostatecznie wykaże. Proszę wrócić do Szpunar (1991) oraz Gawalik (1992) aby to wyczuć. Artykuły są dostępne na moim google drive. Co do złotowości umów to musimy być ostrożni. Skoro prawnicy tego nie robią to znaczy że musimy być bardzo uważni. U umowach mamy walutę kontraktową oraz wykonawczą. Pisze o tym Żmij w Prawie Waluty (2003). Polecam pozycję. Spróbuję zeskanować. Póki co proszę rzucić okiem na ten dokument: https://www.imf.org/external/np/sta/bop/pdf/resteg3.pdf Generalnie jest o naszym problemie. Wiem, że trudny jestem dyskutant, ale trzymajmy tę kwestię otwartą.
(5) Ad.(59-60) No tak. Tutaj mamy problem. No mi nijak nie wychodzi, że kredyt denominowany jest złotowy. Jest tak od strony wykonawczej. Tu się zgodę - od strony wykonawczej jest to kredyt złotowy. Jest tak głównie z uwagi na art.393 ew.921 oraz art.379. Jednak od strony kontraktowej jest to umowa wyrażona w walucie obcej. no bo jak niby nazwać kontrakt wyrażony poprzez art.69 jako 999 CHF, co stanowi walutę i kwotę kredytu? No nijak nie da się powiedzieć, że to złotówki.
(6) Co do brzemienia 4a) to nie za bardzo się nad nim zastanawiałem. Przygotowałem jednak diagram z analizą gramatyczną tego pseudo zdania. Diagram jest tutaj: https://drive.google.com/file/d/0ByDcOdN-T_PVYjJHZDMwdF93UWc/view?usp=sharing . Aby to zdanie zrozumieć ponownie musimy sięgnąć do "Logiki dla opornych" https://drive.google.com/file/d/0ByDcOdN-T_PVby1CWkc1dmRsUHM/view?usp=sharing w której autor tłumaczy czym są spójniki koniunkcji [i, oraz, a także, a, lecz] oraz alternatywy [albo, lub, bądź].
(7) Rozumienie umowy denominowanej opisałem w (5). Dodamy do tego jeszcze walutę hipoteki i mamy walutę zobowiązania. No inaczej tego nie widzę.
(8) Tłumaczenie sądu "gdyby zatem przyjąć, że waloryzacja następuje z uwzględnieniem miernika o charakterze obiektywnym np. publikowanym przez NBP kursem średnim, wówczas przepis ten można by uznać za zbędny, gdyż wystarczające byłoby samo wskazanie we wzorcu umowy na ten kurs, bez konieczności definiowania sposobu jego ustalania." podoba mi się. Zgadzam się z min w całości. Nie ma powodu dla którego bank tak dobitnie opisuje coś co nie powinno być podstawą w umowie waloryzowanej.
(9) Moje tłumaczenie "to przepis uniwersalny mieszczący w sobie opis wymogów dla dwóch typów kontraktów kredytowych: umów denominowanych, czyli wyrażonych w walucie obcej, oraz umów “indeksowanych” jest odrobinę przewrotny. Przyznaję. Odebrałem w tej sprawie nawet telefon pełen obelg i inwektyw. Ufam, że uda mi się jednak obronić moją pozycję. Zaznaczę, że w tej wypowiedzi koncentrowałem się nad umową indeksowaną. Mogłem pochopnie wypowiedzieć się o denominowanej. Przygotowałem dokładniejszy opis. Jest tutaj: https://drive.google.com/file/d/0ByDcOdN-T_PVaDc1Rml1bG52OW8/view?usp=sharing Zapraszam do oceny tego stanowiska.
(10) Zgadzam się z uwaga na temat liczby pojedynczej "kurs" a także mnogiej "wymiany walut" oraz ciekawa uwagi na temat koszyka walut. Proszę jednak zwrócić uwagę na alternatywę albo w części "zasad przeliczania na walutę wypłaty albo spłaty kredytu". Jest to widoczne na diagramie, że przepis wyraża "zasady przeliczania na walutę wypłaty kredytu" albo "zasad przeliczania na walutę spłaty kredytu". Może dlatego jest liczba mnoga? Proszę się nad tym zastanowić. Nie wiem, czy przepis można odczytywać "iteracyjnie". Jednak bez tego podejścia przepis jest kompletnie bez sensu, dopuszczając tylko jedno z dwóch: albo przeliczać wypłatę, albo spłatę. A tak możemy wypłacać w PLN a spłacać w CHF. Nie jestem tego pewien. Zatanówmy się.
(11) Obawiam się, że mamy tu do czynienia z autorem, który bawił się logiką gramatyczną. Jest to podobny styl jaki znamy z prawa dewizowego. Mogę sobie wyobrazić jakiegoś przeintektualizowanego prawnika, który bawił się swoją umiejętnością stosowania logiki przy pomocy gramatyki. Faceta powinno się wsadzić do więzienia za tworzenie takich potworków. Dupek i tyle. Proszę o ocenę diagramu. Jeżeli jest zły, to rozpiszmy go prawidłowo, podpierając się logiką dla prawników.
(12) Ad. "Wyliczona jest kwota kredytu". Oczywiście zgoda w indeksowanych - tu jest wszystko ok. No może z dokładnością do wyrażenia harmonogramu w walucie obcej, ale to osobny temat...
(13) Nie mogę się jednak zgodzić z wytłumaczeniem umowy denominowanej. Próbuję, ale nie daję rady. Art.69 ust.2 mówi o kwocie i walucie kredytu. Jest to essentia negotti umowy kredytu i jako takie musi być literalnie oznaczone w umowie. Tak literalnie stanowi art.69. Jeżeli nie ma to umowa nie jest ważna (III CZP 82/02, także II CSK 296/10).
Treść art.69 ust.2 pkt 4a) wręcz podważa sens prawa cywilnego. Proszę zauważyć, że sąd w omawianym orzeczeniu stwierdził, że nie może być tak, że zobowiązanie nie jest znane. Nie ma zresztą powodu dla którego nie można w umowie wyznaczyć zobowiązania - wystarczy je wpisać jako "kwotę i walutę kredytu". Nie rozumiem problemu. Naprawdę. Staram się, ale nie rozumiem. Wiem, że waloczymy o wykazanie złotowości denominowanego kredytu, ale nie tędy droga. Moim zdaniem należy podążać za art.393, ew. art.921 wraz z art.379. Z tego ostatniego wynika, że dług wynika bezpośrednio z aktu zapłaty przez bank na rzecz osoby trzeciej. Piękny przepis. Potrzebujemy tylko prawników, którzy to opracują. Jak na razie mamy nawet problem z natura kredytu, ale to się po woli zmienia.
(14) Moim zdaniem termin "wyliczana jest kwota kredytu" dotyczy kredytu NORDEA. Z jakiegoś powodu ten bank wycofał się z Polski, a NBP wziął na siebie ten problem. Tak to widzę. Jedna wielka przewałka. Czemu nie?
(15) Dysyć ciekawa opinia na temat RÓWNOWARTOŚCI kwoty kredytu w walucie obcej. No nie mogę się z tym zgodzić. Zapis xxx CHF jest wypełnieniem essentia negotti umowy kredytu art.69 ust.2 pkt.2 - "kwota i waluta kredytu".
(16) Nie mogę się zgodzić z interpretacją zasady walutowości. Nowy przepis nie mówi, że można wyrazić zobowiązanie w walucie PLN przy pomocy waluty obcej. Ten przepis mówi, że zobowiązanie wyrażone w walucie obcej można spłacać w PLN. Jest to coś zupełnie innego. Na podstawie tego przepisu zobowiązanie $$$ wynikające ze skutków prawnych umowy kredytu denominowanego można spłacać w PLN. Tylko i aż tyle.
(17) Interesująca jest opinia NBP. Jak pisałem powyżej problem jest dwojaki: (a) waluta kontraktowa i (b) waluta uruchomieniowa. Coś czuję, że NBP rozumiejąc jak działa bank patrzy na (b) walutę uruchomieniową. O naturze kontraktowej powinien wypowiedzieć się prawnik. Polecam Żmija (2003) ale także (2002) - jest na google+. O polskości pisał także niestety Truszkiewicz (2002) oraz Molis (2005), ale tych dwóch Panów nie traktuję poważnie.
(18) Jestem ok ze złotowością. Skoro są złotowe to zwrot powinien być w PLN. Kropka. Z drugiej strony jeżeli są dewizowe to są nielegalne z powodu braku obrotu dewizowego. Do wyboru do koloru. Jak ktoś chce spłacać w PLN to idzie drogą #1. Jak chce zerwać umowę to drogą #2. Jest ok.
(19) O kursie pisałem pozyżej. NBP jest lepszy od Routers, ponieważ jest nasz krajowy. A poważnie to kurs NBP jest stosowany w księgowości. Nie widzę powodu aby stosować inny niż ten uznany ogólnie w rachunkowości np. do określania wartości godziwej.
(20) W sumie racja, że ustawa nie wyklucza spreadu, jednak tutaj wchodzą moje dywagacje na temat obrotu dewizowego i zysku z tego powodu. Poruszałem to powyżej (1).
(21) Popada Pan w błąd, że można wziąc kurs średni REUTERS + 3% dla wypłąty i spłaty. To raczej trzeba zrobić REUTERS -/+ 3%. Wypłata taniej, spłata drożej. Ale dlaczego? Skoro nie ma obrotu dewizowego? Moim zdaniem sąd jest ok. Także podtrzymuję swoje stanowisko. Jeżeli bank może pokazać kwity z usługi kantorowej to jest ok, jeżeli nie - złamał prawo.
(22) Ad. (46-47) Tutaj popadamy w dywagacje. Ważny jest węgierski k.c. Kredyt bankowy to przedłużenie kredytu kupieckiego - bank zachowuje się jak HTTP proxy - kredytuje transakcję lub pożycza nam pieniądze. W pierwszym wypadku zachodzi art.393 ew. art.921, w drugim art.720 k.c.. Z obu wynika spłata w wysokości nominalnej. W pierwszym jest to regres art.379, w drugim literalność art.720, który jest uznawany przez teoretyków prawa za źródło nominalizmu.
(23) Możliwe, że bank wypisuje "czek". Pewnie tak robi. Kuchnia banku mnie nie za bardzo interesuje. Ważne jest, że ten jego "czek" zwalnia mnie ze zobowiązań. Dla mnie git. W wyniku wydania bankowi dyspozycji zapłaty za mieszkanie, zostałem zwolniony ze zobowiązania względem sprzedającego. Co więcej stałem się właścicielem mieszkania. Skutkiem tego jest jednak dług, którego właścicielem stał się bank. Mój dług przeszedł ze sprzedającego na bank. Tak dzieła art.921 lub kombinacja art.394 plus art.379. Są to podstawy księgi zobowiązań. Proszę na to rzucić okiem fajne sprawy. Szczególnie przekaz art.921. Tutaj znajdzie Pan punk zaczepny: https://drive.google.com/file/d/0ByDcOdN-T_PVVy14d010Vi1sNkk/view?usp=sharing
(24) Ciekawa uwaga co do "§ 33 1. Wykorzystanie kredytu następuje w formie bezgotówkowej ...". W sumie nie mogłem tego pobrać w kasie. Albo zapłata na rzecz osoby trzeciej, albo przelew na moje konto. To chyba o to chodzi.
(25) Ad.(79) Zgoda. Ta teza jest błędna. W ostatniej notce do zdanie (60) to pisuję.
(26) Ustawa omawia przeliczenie wypłaty słowami " na walutę wypłaty" albo czegoś nie rozumiem...
(27) Ad.(99) A ja uważam, że należy je traktować jako nielegalne i zastosować art.58. Czyż nie jest to prostsze?
Mam prośbę. Spróbujmy przerzucić polemikim jeżeli zechce Pan oczywiście znajdować na nie czas, na http://analizaaspektowkredytowych.blogspot.com Poruszamy bardzo dużo, bardzo ważnych tematów i w formie komentarzy odrobinę giną. To jest notka jak zacząć: http://goo.gl/xQlf2w
Z wyrazami szacunku,
-Ryszard Styczyński