Szanowni Państwo,

właśnie zauważyłem, że już dawno nie napisałem żadnego pogodnego tekstu. Od czasu uruchomienia bloga tylko smęcę o dorobku myśli prawniczej, podaję referencje, paragrafy. A jak już zabiorę się za coś innego to mi wychodzi jakiś ponury diagram pełen wierzytelności, długów i pieniędzy w formach różnych. Jak się z tego z kolei wyrwę to piszę jakiś list otwarty, który bynajmniej nie dostarcza nam powodów do radości. Muza podszepnęła mi, ze czas to zmienić. wyrwać się na chwilę z żelaznych objęć mamony i paragrafów, aby dostrzec z radością, że...

Polska to kraj pełen ludzi pogodnych. Od morza, poprzez jeziora, lasy i pola aż po śnieżne góry, wszędzie mieszkają ludzie pełni pogody i humoru. Część z nas jest arcy dowcipna. No bo nie ma lepszego dowcipu, nad zrobiony swoim bliskim. Jak taki dowcip dobrze wyjdzie to wszyscy na lata mają ubaw po pachy. Patrzy po latach człowiek na zdjęcia rodzinne i sobie te wszystkie żarciki przypomina. Ehh..nie ma to jak wspólnota! Oprócz żartów lubimy także pokazać naszą wyższość. Tutaj także rodzina jest bezcenna, bo najbliższa. Ojciec ma zawsze rację, chociaż Matka ma zawsze zwierzchnictwo nad Ojcem. A przed kuzynostwem no to trzeba pokazać służbowe auto, wale nie mówiąc, że to nie nasze i sprawa załatwiona. Wyśmienita kombinacja żarciku i wywyższenia. Palce lizać! 

A jak kto, przypadkiem, ma władzę pochodzącą z nadania to już hulaj dusza piekła nie ma. Panisko całą gębą. Tacy już jesteśmy - lubimy władzę i żarciki. W połączeniu tworzy to niestety nie najlepszą kombinację. No bo skoro już ktoś lubi żartować, skoro ma władze i piekła nie ma, to można jeszcze na tym zbić kasę. A nie ma nic lepszego niż pieniądze zrobione z uśmiechem. A, że na tych żartach ktoś czasem jednak cierpi, no bo ilość żartów ma jednak jakiś związek z ilością wykpionych, to rozgrzeszeniem za taki stan rzeczy może być wyśmienicie pogarda. No bo czy można szanować kogoś z kogo się cały czas śmiejemy? No nie. Musimy być konsekwentni. Nie da rady. Sam sobie zasłużył. 

Wycedziłem powyższe słowa doszedłszy do wniosku, że nasza sytuacja jest skutkiem naszych cech narodowych. Warstwa rządząca, z założenia będąca warstwą wyższą, wykazująca się dodatkowo znacznymi pokładami poczucia humoru, okazała nam pogardę, robiąc na nas przy okazji znaczne pieniądze. 

Wszyscy mają ubaw po pachy. Ministry, bankierzy, prawnicy, sądy, dziennikarze, a nawet pracownicy naukowi. Jestem przekonany, że mają całkiem niezły zestaw żarcików niewybrednych o ludzie tubylczym, co dostał pieniądze. Hahaha! Przez pięćdziesiąt lat nic nie mieli, wpadli na nas i się nacięli! I tak na kolejne 50 lat zostanie, że nic nie będą mieli te nasze słodkie dranie. Ubaw po pachy. Albo coś takiego: Czy wiedzą tubylcze głowy czym jest depozyt nieprawidłowy? Niezłe prawda? Albo jeszcze jeden: Płać bałwanie, płać, jak cię na to stać. A jak cię nie stać bałwanie, ot nic się nie stanie. Zabierzemy ci wszystko co masz, włączając mieszkanie. Zamieszkasz na ulicy jak nowojorczycy. A można jeszcze tak: frankowicze wyszli już na ulice, jak w końcu umrą, zapalimy im znicze. A to już szczyt żarciku i pogardy: Co robi frankowicz na ulicy? Myje szyby. Mam jeszcze jeden: Jak się nazywała akcja kredytowa lat 2005-2008? Program 500+ (tysięcy rodzin) HA! Ha! ha! Tak to sobie zapewne z nas żartują. Mają prawo. Prawo silniejszego. 

Jest jednak jeden szkopuł. O ile Polak lubi sobie pożartować, to bardzo nie lubi jak się żartuje z niego. A jeszcze bardziej nie lubi jeżeli taki stan trwa latami. O..... wtedy nie jest wesoło. Wtedy Polak zdolny jest do najgorszego. Wtedy z Polaka wychodzi zwierz i kropka. Dzieją się wtedy z Polakiem przerażające rzeczy. Gotów jest walczyć , do upadłego. Gotów jest wyjść na ulice i dać upust swemu niezadowoleniu.  Ja dla przykładu w wyniku wieloletniego żartowania sobie z moje skromnej osoby zmieniłem się w niezmiernie groźnego zwierza zwanego mól książkowy. No tak to na mnie zadziałało. Hulk robi się wielki i zielony, a ja się robię mały, puchaty i skrywam wśród książek. Straaaaaasznie jestem groźnym molem, zaraz wszystkim.... 

Ważne jest abyśmy w tym kabaretowym sporze, używali właściwych środków. Oko za oko, ząb za ząb, żart za żart. Ważne aby być zgodnym z przeciwnikiem. Jeżeli od lat stosuje on żarcik i pogardę jako główne swoje oręże to musimy zrobić tak samo. Żartujmy sobie z bankierów, prawników a i niestety sędziów. Na prezesach nie zostawiajmy suchej nitki. Starajmy się zmieszać żart z pogardą. Może któryś z żarcików przejdzie do historii.

Możemy dla przykładu ułożyć piosenkę na temat pewnego chmaja co z prawa robi sobie jaja. A gdyby tak zrobił w szkole na egzaminie, to usłyszałby od profesora, ze za takie brednie należy się specjalna dwója dla największego na roku ... intelektualnego niechluja.

Albo pewnego doktora, którego głowa chora z odrobiną sadyzmu zrobiła sobie żart z nominalizmu. I nie mając kompletnie racji, od 20 lat klepie farmazony o waloryzacji. 

Albo o prezesie co pieśń na swych ustach niesie, że marzy o byciu piłkarzem, chociaż jest najzwyklejszym kuglarzem. Albo tak: Zagadka - Kto to jest: zaczynał w FOZZ'ie a skończy w karnym obozie?

Taki żarcik był chyba w Shreku: jak kto widział Wielgaśny Wieżowiec We Wrocławiu oraz Sherka to wie o co chodzi. Możemy także zrobić fotomontaż - zamiast Dobry Wieczór we Wrocławiu, niech będzie Wita Was Wielgaśny Wieżowiec We Wrocławiu. Albo takie proste hasło: Cała Europa (TU) buduje Wielgaśny Wieżowiec We Wrocławiu.

I chwila dla sądownictwa: Boi się stosować biedny sędzia prawa, bo wie, że z bankiem to żadna zabawa. Jak się smród rozniesie po finansów śmietniku, to nikt już sędziemu nie da kredyciku. 

Pożartowałbym sobie jeszcze z dziennikarzy, ale tutaj się zatrzymam. Humanizm nakazuje nie kpić sobie z osobników niedorozwiniętych intelektualnie.

Musimy żartować, aby nie zwariować.  A z drugiej strony szkoda, że oprócz poczucia humoru nie wykazujemy się zwykłym szacunkiem. Szacunkiem do zasad, prawa i drugiego człowieka. Szkoda, że w tej prostej walce żelazny uścisk mamony wygrywa.

-Ryszard Styczyński