Szanowni Państwo,
przygotowałem komentarz do drugiej wersji projektu ustawy restrukturyzacyjnej przygotowywanej przez ekspertów Kancelarii Prezydenta, a opublikowane dzięki uprzejmości dr Czabańskiego. Zapraszam do zapoznania się z materiałem i dyskusji. Komentarz jest na blogu: http://styczynski.blogspot.com/2015/11/komentarz-do-drugiej-wersji-projektu-24.html
-Ryszard Styczyński
Proszę zwrócić uwagę, że tylko w mechanizmie pierwszym będzie brana pod uwagę dotychczasowa historia spłat (niedopłaty/nadpłaty względem kredyty w PLN). Dlatego miom zdaniem algorytm, według którego banki będą decydować, kto ma iść drogą pierwszą, a kto drogą trzecią, będzie właśnie polegał na sprawdzeniu kto ma niedopłatę, a kto ma nadpłatę względem kredytu w PLN. Jak ktoś zaoszczędził na indexacji i wpłacił dotychczas do banku mnie niż „złotówkowicze”, to jest szansa na drogę 1, bo bank będzie chciał odzyskać te pieniądze. Jak ktoś będzie miał znaczną nadpłatę względem kredytu w PLN, to się mu bank za chińskiego boga nie zgodzi na drogę 1, i będzie musiał iść drogą 3, żeby bank dotychczasowe zyski spokojnie skonsumował.
Gdyby mój kredyt od początku był w PLN, wpłaciłabym do banku raptem ~120 tys PLN, a w rzeczywistości wpłaciłam już ponad 290 tys PLN (bank wypłacił mi w transzach 280tys PLN). Zostało mi jeszcze ~5 lat spłacania. Jak bank nie zgodzi się na odwalutowanie (a na pewno się nie zgodzi, bo i po co miałby tracić to 70tys PLN), to jedyne na co mogę liczyć, to ograniczenie ryzyka na przyszłość, ale kosztem tego, że nie odzyskam nadpłat.
Ta ustawa jest kretyńska. Jedyne rozsądne wyjście, to wrócić do udostępnionej kwoty i oprocentować ją analogicznie jak kredyt PLN. Wtedy wszyscy są potraktowaniu równie sprawiedliwie. Nie ma miejsca do matactw i kombinacji banków. Czym przejrzyściej tym lepiej
Albo w art 8. musi się pojawić zapis, że dotychczasowe spłaty też podlegają ograniczeniu ryzyka do 20%, i wszytkie już dokonane nadpłaty powyżej tego progu wliczone zostaną po poczet kapitału.
Rozmawiałam dotychczas z Mec Garlacz, ale ona ma wypracowną argumentację do kredytów indexowanych i takie na razie bierze "na tapetę" :( To co mówi Mec Orski jest dla mnie bardzo przekonujące, ale obawiam się że podchodzę do sprawy za bardzo życzeniowo - sąd może tak chętnie nie przyjąć tych argumentów. Pod opracowaniem Mec Czabańskiego jest ciekawa dyskusje pomiędzy Mec Orskim a Czabańskim, którą Tomasz Nowak skomentował:
"Nasz główny problem polega na tym, że staramy się wtłoczyć konstrukcję opisaną w MSR-39 jako kredyt hybrydowy, do ram prawnych, które nie były do tego dostosowane.
Bo ani to nie jest normalny kredyt waloryzowany (w którym z definicji nie ma spreadów, i nie ma też żadnego mechanizmu obniżenia oprocentowania), ani to nie jest uczciwy kredyt hybrydowy (choćby przez niewypełnienie postanowień MIFID).
I dlatego niewątpliwie należy się zgodzić z duchem wypowiedzi mec. Orskiego.
Więc jeśli tylko jeszcze sądy będą chciały potwierdzić, że:
pkt 2) termin „rozliczenie” należy rozumieć jako przepływy pieniężne – a nie np. przesłanie kredytobiorcy tabelki z saldem w CHF.
pkt 3) termin „oddanie do dyspozycji” oznacza faktyczne umożliwienie korzystania ze środków pieniężnych”, a nie np. otworzenie rachunku w CHF, do którego kredytobiorca miał teoretycznie pełny dostęp, ale na skutek zadziałania klauzul walutowych (bo sam je sobie dał wpisać do umowy) nastąpiła „wymiana walut” z CHF na PLN.
– to jesteśmy w domu 😉"
Obawiam się, że sądy tak chętnie tego nie potwierdzą. Nie wiem czy w moim przypadku argument o zawyżonym CKK nie będzie najprostszy, bo mój bank poza regularnymi odsetkami, dorzucił sobie jeszcze dla sportu tajemniecze odsetki, dopisywane do każdej wypłaconej TRANSZY! Ot taki ciekawy twór :)
Czytam jeszcze raz sposób liczenia tych kursów - właściwie, gdyby kurs liczyć bez tego durnego podpunktu "Jeżeli wyliczona wartość w złotych polskich jest niższa od wartości zadłużenia z ust. l pkt. 6 przeliczonego wg kursu z dnia udzielenia kredytu, to należy przyjąć wartość zadłużenia z pkt. 6 przeliczonego wg kursu z dnia udzielenia kredytu" to może i nie byłoby takie złe - bo u mnie kurs wyszedłby niższy, niż ten po którym brałam (tzn właściwie ciekawe, jak to pliczyć, bo tych kursów było 10 - przy dziesięciu transzach) I wyszedłby mi kurs znacznie niższy niż ten po którym brałam. Ale ustawa to wyklucza!