Drodzy Państwo,
mamy weekend WikiLeaks. Oto wczoraj wypłynął niespodziewanie projekt ustawy prof.Modzelewskiego. A dzisiaj nagle pojawił się nieznany dotąd projekt przedstawiony przez kolegów z SBB JE Panu Prezydentowi. Poniżej kilka słów mojego komentarza.
Jest to rzeczywiście projekt rzucający banki na kolana i obcinający im prawą dłoń. Rozbudzający z drugiej strony, i tak już pobudzone, nadzieje w nas - klientach systemu bankowego a Państwa partnerach w walce o uczciwość. Projekt ciekawy i dodatkowo czyniący z nas - walczących o lepszy system bankowy - kastę uprzywilejowaną w społeczeństwie. Trochę mi się to nie podoba. Dlaczego ja mam być lepszy od Pana z kredytem PLN z 2006 roku? Co na ten projekt powiedzą nasi współobywatele z kredytami PLN + WIBOR + marża? Tak jakby stopa referencyjna jest nierynkowa, podobnie jak kurs NBP.
Jakie JE Pan Prezydent ma argumenty aby zmusić banki do tak drastycznego rozwiązania? Jakie argumenty ma Polska aby obronić tę ustawę na arenie międzynarodowej? Dlaczego banki mają się na to zgodzić? Z powodu kilku wyroków SOKiK? Te już mamy od dłuższego czasu i jakoś banki na kolana nie padły. Gorzej - medialni prawnicy bawią się z bankami kilka lat i nic z tego nie wynika. Inni obiecują, ale nic nie robią. Dlaczego? Dlatego że eliminacja klauzul niedozwolonych z umów jest obszarem nierozpoznanym przez system prawny. Sądy nie wiedzą jak sobie z tym radzić. Sędziowie boją się podejmować zgodne z prawem decyzje. Teoretycznie powinno być prosto, ale nie jest.
Dla mnie wygląda na to początek scenariusza węgierskiego, czyli ustawa zostaje zaskarżona i procedujemy na poziomie sądu najwyższego lub trybunału konstytucyjnego (nie wiem który jest tu odpowiedni).
Pracujemy nad tematem od wielu miesięcy, a niektórzy z nas od wielu lat. Powinniśmy mieć listę niezbijalnych argumentów sądowych pokazujących bankom, że jeżeli nie zgodzą się na negocjacje i zakończenie kryzysu w baaaardzo uczciwy sposób to będziemy procedować np. w kierunku rozwiązania umów. Te argumenty powinna mieć Polska, aby móc bronić decyzji ustawodawcy.
Podczas spotkania z zarządem ZBP wykazałem że jest to kierunek realny. Moje argumenty są opublikowane w "niebieskiej teczce". Są to bardzo mocne argumenty. Argumenty bazujące na podstawach księgi zobowiązań - obszaru prawa fundamentalnego, w miarę prostego i zrozumiałego dla wszystkich. Zarówno w Polsce jak i za granicą. Obszar ten bazuje na prawie rzymskim co powoduje że jest czytelny dla każdego prawnika na świecie. Argumentacja oparta na tym fundamencie będzie zrozumiała w Zimbabwe, USA, Korei a nawet w Rosji.
Przepraszam, że się wymądrzam, ale pracuje nad tym tematem od stycznia i jak do tej pory nikt nie obalił moich teorii. Znaczy że jestem idiotą (takim że nie warto ze mną rozmawiać), albo że moje argumenty są prawidłowe. Dlaczego nie podnosimy tych argumentów? Dlaczego z jednej strony mówimy że waloryzacja jest nieprawidłowa, a z drugiej strony udajemy że jest to tylko z powodu ustalania kursów walut, czy niejasnego ustalania oprocentowania? Czy ktokolwiek ma oprocentowanie lichwiarskie ustalone decyzją zarządu? Nie. I dlatego argument abuzywności tej klauzuli jest tak trudny do wyegzekwowania.
Wariant węgierski zakończył się nagocjacjami i chyba niezbyt fajnym przewalutowaniem w/g kursu zbliżonego do aktualnego. Analizowałem kwestię węgierską - ich k.c. umożliwiał rozliczanie w pieniądzu obcym i wykonanie Contractus Moheare. Z tego co wiem nasz nie. Mogę podesłać materiały. Mamy mocne argumenty aby negocjować, ale wprowadzanie ustawy w formie "dekretu" nie wygląda dobrze. Propozycja prof.Modzelewskiego grozi "dekretem" jednocześnie doprowadzając do negocjacji i spisania nowej umowy. To jest kierunek - grozimy i zmuszamy towarzystwo do podpisania ugody.
Proszę jeszcze o informacje, który prawnicy i ekonomiści pracowali nad projektem oraz o podanie ich dorobku z zakresu prawa zobowiązań oraz prawa bankowego. Będę wdzięczny także zapodanie nazwisk ekonomistów sugerujących zastosowanie stopy referencyjnej NBP. Nie czepiam się, nie robię tego z sadystycznych pobudek, ale jestem pewien że z drugiej strony pojawią się referencje do słanych nazwisk popierających racje banków.
Musimy mieć listę mocnych argumentów aby walić kogoś w mordę. Jak ich nie mamy to nam po prostu odda.
-Ryszard Styczynski
PS. Jest dobra okazja aby przeczytać czy kurs NBP jest rynkowy. Opis jest tutaj: Uchwała Nr 51/2002 Zarządu Narodowego Banku Polskiego z dnia 23 września 2002 r. w sprawie sposobu wyliczania i ogłaszania kursów walut obcych (Dz. Urz. NBP z 2015 r. poz. 11). Link: http://dzu.nbp.pl/eDziennik/DU_NBP/2015/11/akt.pdf
Jeśli chodzi jednak o stopę referencyjną zamiast WIBORu - może nie koniecznie trzeba na to patrzeć jako preferencyjne traktowanie nas względem "złotówkowiczów", ale początek do wyjaśnienia sprawy kosmiczynych WIBORów - może by upiec dwie pieczenie na jednym ogniu, i zreanimować przy tej okazji dyskusję o WIBORze i tym samym pomóc "pure" złotówkowiczom w ich kredytach do momentu, w którym do ustalnia WIBORu nie wkroczył NBP? Nie wiem czy robienie tego dwu-etapowo - najpierw wracamy do WIBORu, a potem udowadniamy, że WIBOR był zmanipulowany, jest sensowne? Jeśli nam się uda ze stopami, to będzie precedens dla złotówkowiczów, aby odzysakli to co stracili z powodu zmowy bankowej związanej w WIBOREM.
Ponadto, ja nadal nie wiedzę potrzeby dzielenia kredytu do i od momentu złożenia wniosku. I nadal nie wiem jak byłaby traktowana moja dotychczasowa nadpłata względem hipotetycznego kredytu w PLN? (która w moim przypadku bynajmniej nie jest marginalna)