Szanowni Państwo,
nie zamierzałem komentować zbliżających się wyborów, szanując zdanie i osobisty wybór każdego z Państwa, jednak zdecydowałem się podzielić swoimi poglądami. I zaapelować aby wybór był dokonany autonomicznie, a nie pod wpływem marketingu politycznego. Osoby, które się z poniższym nie zgadzają - przepraszam.
Wybory to moment w życiu, gdy każdy z nas ma unikalną możliwość wywarcia wpływu na rzeczywistość. Żyję na tym padole od ponad 40 lat, pamiętam moment przełomu "wolnościowego" i piszczy mi w głowie jak od tamtego czasu mądre głowy zawsze powtarzały w TV, radio oraz innych mediach że nie wolno zmarnować głosu. No nie jest to prawdą. Nie jest to tak samo prawdą jak to że można waloryzować kredyty. To jest po najzwyklejsze kłamstwo i najohydniejsza, antydemokratyczna, manipulacja. Demokracja polega na wolnym wyborze - każdy głos jest ważny, a najważniejszy jest głos szczery i nie zmanipulowany. Głos każdego z nas należy do niego samego - tylko i wyłącznie do Pana lub Pani i nikt nie może tym głosem dysponować. Należy podejmować decyzje zgodne ze swoim sumieniem, doświadczeniem oraz na podstawie pracy wykonanej przed wyborami - pracy mającej na celu poznanie kandydatów, ich planów, dokonań oraz zachowań. Kiedyś zdradził mi tą tajemnicę kolega mieszkający wiele lat w ugruntowanej demokracji, gdzie każdy przed wyborami wykonywał pracę, przygotowując się do głosowania. Czytał, rozmawiał, sprawdzał. Nam się mówi że o polityce nie wypada rozmawiać. Kolejne kłamstwo. W demokracji należy rozmawiać o polityce, ponieważ jest to jeden z podstawowych elementów nowoczesnego społeczeństwa. Oczywiście obok mediów, które robią z nami co tylko chcą. Pamiętajmy, że nie ma czegoś takiego jak zmarnowany głos. Każdy głos oddany zgodnie z podszeptem serca, głosem sumienia i kalkulacją rozumu jest głosem świadomego obywatela.
A po wyborach postarajmy się, aby partie polityczne nie mogły zaciągać kredytów. Partie polityczne muszą być finansowane przez swoich członków. Jeśli nie mogą, bo tych członków nie mają to niech odejdą w niepamięć. Jak może nas reprezentować ktoś kto nie ma członków, czyli nawet nas nie ma jako swego członka? Cóż to za reprezentant narodu, co musi brać pożyczki? Spłacone potem, z resztą, z naszych podatków. Istna paranoja i parodia demokracji. Jest raczej wiadomym, że przy pomocy pieniędzy można nas zalać reklamami i propagandą i to tak że hohohoho! Sztuką u wartości demokracji jest zdobyć nasze głosy pracą, uczciwością i dotrzymywaniem obietnic. Postarajmy się aby w następnych wyborach już nikt pieniędzy na wybory od banków nie pożyczał.
Analizując naszą niedolę kredytową, poznałem kilka faktów, które oto dla porządku i z obowiązku odnotowuję:
1. 2006 - „Nie rozumiem polityki utrudniania dostępu do kredytów i nie zgadzam się z nią” - Kazimierz Marcinkiewicz, premier
2. 2006 - „Ograniczenia w udzielaniu hipotecznych kredytów walutowych przez banki trochę pogorszą sytuację obywateli i są projektem dyskusyjnym. Wprawdzie zdaniem niektórych lekkomyślnie trochę korzystali z kredytów denominowanych w walutach obcych, ale moim zdaniem obywatele są dorośli i mają prawo do pewnej dozy lekkomyślności w podejmowaniu decyzji” - prof. Zyta Gilowska, wicepremier
3. lipec 2006 - "Komunikat KP PiS dotyczący zalecenia Komisji Nadzoru Bankowego" krytykujący Rekomendację S KNB (nie KNF tylko KNB) - Ś.P.Przemysław Gosiewski
4. lipec 2006 - likwidacja KNB - Komisji Nadzoru Bankowego (część NBP, silna jednostka) i powołanie słabiutkiej, co może sobie rekomendacje wydawać ale nikt tego nie musi słuchać, Komisji Nadzoru Finansowego. Przegłosowano głosami partii rządzącej
5. 2007 - manipulacja WIBOR'em widoczna na załączonym obrazku. Dziwnym trafem skłoniło to wielu z Państwa do przewalutowania kredytów na CHF. Szefem NBP w tym czasie był Ś.P. Sławomir Skrzypek
Serce moje leży po stronie patriotycznej, sumienie po stronie prawdy, a rozum niestety po stronie rozsądku i faktów. Pamiętajmy co się wydarzyło 10 lat temu i kto nam to zgotował. Jeżeli mamy do wyboru pomiędzy głupcami i oszustami to może czas spojrzeć poza ten duet. Pisząc te słowa, myśli me padły na chocholi taniec z Wesela. Czyż nie zachowujemy się jak weselnicy omotani chocholim rytmem? Wyrwijmy się z marazmu, pokażmy że jesteśmy zdolni do działania!
Osoby, które się z powyższym nie zgadzają - przepraszam.
-Ryszard Styczyński