Szanowni Państwo,
do napisania niniejszego felietonu zainspirował mnie szokujący tekst Związku Banków Polskich opublikowany 10 października 2015 roku. Już raz o nim wspominałem, ale nie mogę się ocknąć. Dokument jest o tyle niesamowity, że po raz pierwszy w oficjalnej retoryce podkreśla istnienie kredytu waloryzowanego. Jest tam 24 prawd [8], prawdopodobnie wziętych żywcem z serwisu informacyjnego Radia Erewań. Nie wierzę aby ktokolwiek ze Związku Banków Polskich napisał to używając własnego rozumu. Materiał jest anonimowy - źródłem jest albo Radio Erewań, rosyjscy hakerzy, albo tak zwany pożyteczny idiota.
Z kredytami waloryzowanymi jest troszkę jak z jajkiem i kurą. Skąd się wzięły? Co było pierwsze? Czy to banki wymyśliły i wprowadziły ten produkt na rynek, czy to jednak sejm i senat kształtowały zasady obrotu gospodarczego aby banki działały w tych określonych przez ustawodawcę ramach? Poświęciłem trochę czasu na analizę tego tematu i zapewniam Państwa że banki działają nielegalnie, stosując ustawę odmiennie do zamierzeń ustawodawcy. Jest to niezaprzeczalny fakt. Musimy jednak umieć to wyłożyć w maksymalnie prosty sposób. Prosty zarówno na poziomie kontaktów miedzy ludzkich jak i wnioskowania prawniczego. Prosty i uczciwy; podkreślam uczciwy. Argumentacja prowadząca do wniosku że możemy mieć kredyt PLN + LIBOR jest niepoprawna moralnie i jako taka będzie łatwo podważalna. Prawnicy szerzący taki pogląd powinni zaprzestać takiego działania, które delikatnie mówiąc nie prowadzą do naprawy stosunków społeczno-gospodarczych panujących w Polsce. Jeżeli banki złamały prawo należy to wykazać, tak aby ich zachodnie centrale wyciągnęły konsekwencje dyscyplinarne przeciwko zarządom które do tego doprowadziły. Retoryka odmienna jest także szkodliwa w komunikacji publicznej, robiąc z Polaków społeczność prymitywną i łupieżczą niczym nie różniącą się od zagranicznych banków. Ot. Dwie grupy aferzystów biją się o zyski - z jednej strony kolonizatorzy a z drugiej kombinatorzy - powie komentator.
Do tej pory mieliśmy do czynienia z nieokreślonym przez prawo słowami "denominowany" oraz "indeksowany". Kredyt waloryzowany pojawił się jako produkt banków (np. BRE Bank) jednak bez bezpośredniego wsparcia w prawodawstwie. Na światło dzienne został wyciągnięty przez nas - klientów banków. Zwykłych szarych ludzi, którzy obudziwszy się z letargu przeczytali za zrozumieniem swoje umowy aby dowiedzieć się że są to zobowiązania wyrażone w pieniądzu polskim z serią klauzul przeliczeniowych. No i zaczęliśmy o tym pisać używając zwyczajowej nazwy "waloryzowany" czasem nie za bardzo rozumiejąc znaczenia tego słowa. Robiliśmy to nijako obok istniejących nazw denominowany i indeksowany. Te ostatnie, chociaż nie zdefiniowane literalnie istnieją w prawie bankowym, dodane nowelizacją z 2011 roku. Ale czy ktokolwiek je rozumie - chyba nie, włączając środowisko bankowe. Świadczy o tym instrukcja interpretacji ustawy opublikowana w 2011 roku przez ZBP [6]. Warto zauważyć że ZBP przyjmuje swoje własne założenia co oznacza ustawa, nie będąc w stanie jej literalnie odczytać. Dobry materiał na prawniczy dreszczowiec.
Pierwszą wzmiankę o waloryzowanym produkcie bankowym znalazłem w artykule, opisującego lokatę waloryzowaną Invest-Banku. Banku który nie mając pozwolenia na obrót dewizowy, wprowadził lokaty w dewizach stosując waloryzację świadczeń pieniężnych. Invest Bank nie miał dobrej sławy, będąc związanym z upadłym Bankiem Staropolskim. Ostatecznie bank został przejęty przez Grupę Polsat i przemianował się na Plus Bank. Invest Bank, prawdopodobnie jako pierwszy, oferował klientom lokaty prowadzone w PLN, ale z przeliczaniem wypłaty na podstawie wartości waluty obcej. Czy to była waloryzacja w świetle k.c. tego nie wiem, niestety nie mam dostępu do regulaminów. Jeżeli ktokolwiek z Państwa pamięta tę historię to proszę o kontakt.
Przeszukując zasoby internetu znalazłem dwa kluczowe dokumenty: uchwałę senatu z dnia 26 kwietnia 1990 roku oraz uchwałę składu Siedmiu Sędziów z dnia 6 marca 1992 r. (III CZP 141/91). Dosyć ciekawe jest także orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego z 1992 roku (K. 6/92) orzekające w sprawie zmiennych odsetek, na podstawie skargi Związku Zawodowego Rolników "Samoobrona" [9]. Dotarłem także do gazety z 1936 roku, gdzie przedstawione są klauzule zbożowe - polecam uwadze [3].
Uchwała senatu krytykując zmienne oprocentowanie (Plan Balcerowicza, 1989) proponuje wprowadzenie kredytu o stałej stopie procentowej i uzależnieniu wartości kapitału od "innego niż pieniądz miernika wartości". W uzasadnieniu senat używa wręcz określenia "uzależnienia spłaty kapitału od innego niż pieniądz polski, bardziej stabilnego miernika". Brzmi to jak protoplasta art.358-1 ust.2 zmieniający sposób pomiaru wartości przedmiotu umowy. Jest niezmiernie symptomatyczne, że senat kontestuje postanowienia Planu Balcerowicza nalegając na wprowadzenie kredytów ze stałym oprocentowaniem i dodania klauzul towarowych. Brzmi to niestety jak powrót do stosunków ekonomicznych z okresu co najmniej przedwojennego. Przypomnę że prof.Balcerowicz odrzucił preferencyjne kredyty o stałym oprocentowaniu, stosowane w gospodarce socjalistycznej. Ustawa senatu datowana jest na 26 kwietnia 1990; ustawa o zmianie kodeksy cywilnego dodająca klauzule waloryzacyjne jest natomiast datowana na 28 lipca 1990. Zbieżność dat, wygląda jakby uchwała senatu była uwzględniona w ustawie. Wygląda to także jak kukułcze jajo, ponieważ uchwała senatu traktuje o przelicznikach towarowych (nie nazwę tego waloryzacją) obok siedmiu innych spraw takich jak alimenty, opłaty celne, czy odpowiedzialność za niedosłanie listu z dyspozycją płatniczą.
Prawdopodobnie wynikiem uchwały senatu jest ustęp 2 art.358-1 mówiący że "strony mogą zastrzec w umowie, że wysokość świadczenia pieniężnego zostanie ustalona według innego niż pieniądz miernika wartości." Jak się nad tym ustępem zastanowić, to nie pasuje on do ogólnego wydźwięku artykułu. Nominalizm i waloryzacja sądowa to bardzo ważne aspekty życia gospodarczego. Przypomnę że waloryzacja historycznie polega na imiennej, nieszablonowej i zgodnej z własną oceną i sumieniem decyzji sędziego sądu rozstrzygającego sprawę w celu utrzymania równowagi kontraktowej w sytuacji utraty wartości przez pieniądz [1]. Wprowadzony do prawa, ustęp brzmi wręcz jak lauzula przeliczeniowa, nie mająca nic wspólnego z duchem waloryzacji - nie jest to klauzula waloryzacyjna w prawidłowym znaczeniu tego słowa. Piszę to jako amator - niech prawnicy sponiewierają mnie za te słowa ale proszę o rzeczową argumentację. Czasem otrzymuje komentarze że jestem nieukiem i głupkiem - tego typu argumenty świadczą o adwersarzu, nie o mnie. Argumenty przyjmę z uznaniem, inwektywy przenikają mnie jak neutrino materię.
Na domiar złego, banki operujące w Polsce zrozumiały znaczenie tego przepisu klauzuli towarowej odmiennie od zamierzeń ustawodawcy i zastosowały go nieprawidłowo do finansowania zakupu mieszkań. Senatorzy wprowadzając ten wsteczny przepis do prawodawstwa odradzającej się Polski wykazali się poziomem znajomości ekonomii na bardzo niskim poziomie. Wstyd że dekadę później takie samo rozumienie przyjęli bankierzy. Z tego co pamiętam do bankowości poszli ludzie starego systemu, których na wstępie wykiwały cwaniaki z Art-B. Zbieramy tego stanu owoce - niestety.
Odmienne pojmowanie rzeczywistości wykazał jednak Sąd Najwyższy który orzekając w sprawie konieczności informowania o powodach zmiany oprocentowania (III CZP 141/91). Sędziowie Sądu Najwyższego wypowiedzieli się przy okazji orzekania w sprawie czym jest umowna klauzula waloryzacyjna i jak powinna być stosowana. Pozwolę sobie zacytować słowa Śiedmiu Śędziów Sądu Najwyższego:
"W wyniku negocjacji prowadzonych przez strony mogą być też zróżnicowane kryteria zmiany oprocentowania; np. w odniesieniu do kredytów udzielanych rolnictwu może być przyjęta tzw. klauzula waloryzacyjna zbożowa, a w odniesieniu do kredytów udzielanych przedsiębiorstwom tzw. klauzula walutowa"
Zadajmy pytanie dlaczego klauzula zbożowa jest odpowiednia dla rolnictwa, a walutowa dla przedsiębiorstw? Jest to pytanie kluczowe. Klauzula przeliczeniowa dostarcza przedsiębiorcy kapitał potrzebny do wytworzenia danej rzeczy. Rolnik potrzebuje kapitał do wytworzenia płodów rolnych, których miernikiem wartości może być z pewnym przybliżeniem kwota zboża. Przedsiębiorca potrzebuje kapitał wyznaczony rozmiarem zagranicznego kontraktu, który spodziewa się uzyskać w wyniku kredytowanego przedsięwzięcia. W takiej sytuacji jego zapotrzebowanie może być zmierzone pieniądzem obcym. Bank udzielając kredytu, wymaga podania celu na jaki kredyt jest potrzebny - ma więc kluczową informacje czy kredyt z klauzulą towarową jest adekwatny dla danego kredytobiorcy. Bank nie jest instytucją publicznej rozrywki dla chorych ludzi i nie przydzieli rolnikowi kredytu z klauzulą walutową, a producentowi ubrań na export z klauzulą zbożową. W takiej sytuacji bank byłby bardzo nieodpowiedzialny ponieważ sprowadziłby kłopoty i na klienta i na siebie. Brzmi to w miarę logicznie, tylko że są to techniki bankowe z poprzednich stuleci. W nowoczesnej gospodarce tego typu kontrakty obsługiwane są przez instrumenty pochodne będące mechanizmami minimalizacji ryzyka. Rolnicy, którym system bankowy nie pomagał w minimalizacji ryzyka, wnieśli skargę do Trybunału Konstytucyjnego (K. 6/92) zaskarżając pogwałcenie Konstytucji Rzeczypospolitej przez zmienne odsetki kredytu wprowadzone do prawa bankowego. Między innymi na tym buncie wyrosła Samoobrona [9] Ś.P.Andrzeja Leppera.
Ufam że każdy z Państwa rozumie teraz lepiej rolę klauzuli towarowej (nie waloryzacyjnej) będącej odzwierciedleniem (miernikiem wartości) przedmiotu kredytowania. Jeżeli tak jest - witam Państwa w elitarnym gronie. Nie jest nas wielu.
Najistotniejszą jednak nauką, płynącą z orzeczenia III CZP 141/91, jest fakt że klauzula towarowa może wpływać tylko i wyłącznie na zmianę oprocentowania, pozostawiając kapitał w przypadku pożyczki lub kredytu na nominalnym poziomie. W przypadku pożyczki lub kredytu bankowego tylko i wyłącznie oprocentowanie zmienne może być kształtowane przy pomocy klauzuli towarowej. Przepraszam za powtórzenie, ale jest to niezwykle istotne oraz spójne z kodeksem zobowiązań i prawem bankowym (przed 2011 ale i teraz). Umowna klauzula przeliczeniowa (towarowa) nie zmienia wartości przedmiotu umowy, który pozostaje niezmienny, kształtuje natomiast cenę jego udostępnienia. Piszę to jako amator - niech prawnicy sponiewierają mnie za te słowa ale proszę o rzeczową argumentację. Czasem otrzymuje komentarze że jestem nieukiem i głupkiem - tego typu argumenty świadczą o adwersarzu, nie o mnie. Argumenty przyjmę z uznaniem, inwektywy przenikają mnie jak neutrino materię. Powtórzenie umyślne.
Poproszę Państwa o wykonanie ćwiczenia. Bardzo proszę przeczytać ponownie art.720 k.c. art.69 p.b. a także art.1 prawa wekslowego oraz art.68 ustawy o księgach wieczystych i hipotece. Są tam użyte bardzo ważne polskie słowa, które zostają zwyczajowo pominięte. Prawo wekslowe oraz hipoteczne mówią o "oznaczonej sumie pieniężnej", kodeks cywilny o "określonej ilości pieniędzy" oraz "tej samej ilości pieniędzy", a prawo bankowe o "kwocie środków pieniężnych" oraz "kwocie wykorzystanego kredytu". Odnosząc się do słownika języka polskiego dowiadujemy się że są to synonimy. Wszystkie te określenia są odzwierciedleniem zasady nominalizmu mówiącej że "oddaję tyle co dostałem" plus koszta zależnie od typu umowy. Kodeks cywilny traktuje pieniądz jako rzecz, która może być przekazana na własność z koniecznością zwrotu. Zwrot pożyczonego kapitału nie jest świadczeniem pieniężnym - jest to zwrot rzeczy takiej samej co do gatunku i w takiej samej ilości, którą użyczył nam bank. Tak to ma się w pożyczce; identycznie jest w kredycie bankowym. Bank przekazuje kredytobiorcy pieniądze depozytariuszy dla uzyskania zarobku. Dostarcza pieniądz potrzebny do inwestycji lub konsumpcji w zamian otrzymując zwrot rzeczy wydanej oraz zapłatę za swoje usługi. Zwrot udzielonego kapitału w tej samej ilości jest fundamentalną regułą prawa. Zasada ta pochodzi z antycznych czasów - jest widoczna w prawie rzymskim, a sami Rzymianie przyjęli ją od innych cywilizacji. W prawie rzymskim, odsetki traktowane były jako wynagrodzenie za korzystanie z cudzego kapitału. Były one pożyczką oprocentowaną w odróżnieniu od mutuum, nieoprocentowanej pożyczki przyjacielskiej. Z samego kontraktu dotyczącego pożyczki zazwyczaj nie wynikał procent, zawierano na ten temat odrębną umowę, mającą często formę uroczystej obietnicy ustnej [7]. Materializacją rzymskich praw w kodeksie zobowiązań jest zasada nominalizmu oraz odpłatność wynikająca z ustaw.
W świetle zarówno zasad prawa jak i literalnych zapisów bank nie ma prawa łamać zasady nominalizmu. Zasada ta może być naruszona dla pewnych typów umów, ale nie pożyczki czy kredytu bankowego, które literalnie mówią o "ilości pieniędzy" oraz "kwocie pieniędzy". Związek Banków Polskich może zaklinać rzeczywistość, może wpływać na psucie prawa, nie może jednak zmieniać znaczenia słów. Bo jak to pisał Mikołaj Rej 500 lat temu: "A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają." Słowa Reja potwierdza w naukach prawniczych wykładnia językowa będąca podstawą prawniczego rzemiosła.
Zastanawia mnie jedno. Skąd ta pogarda dla prawa rzymskiego? Czy zaistniała sytuacja w bankowości nie jest wynikiem zbyt częstego oglądania przygód Obelixa i Asterixa? Czy latorośle, które wyrosły na rekiny bankowości, nie przesiadywały ponad miarę przed telewizorami? Spytajmy się dyskretnie napotkanych bankierów: "Czy jako malec często oglądałeś/oglądałaś przygody Gallów?".
-Ryszard Styczyński
Referencje:
1. Między nominalizmem a waloryzacją, https://repozytorium.amu.edu.pl/jspui/bitstream/10593/1820
2. Uchwała senatu z 1990 o zobowiązaniach, http://ksi.home.pl/archiwaprzelomu/obrazy/AP-6-1-1-23_47.PDF
3. Klauzula zbożowa, strona 6, Codzienna Gazeta Handlowa. R. 10, 1935, nr 85 http://ebuw.uw.edu.pl/dlibra/docmetadata?id=10775&from=publication
4. UCHWAŁA SKŁADU SIEDMIU SĘDZIÓW z dnia 6 marca 1992 r. (III CZP 141/91), http://prawo.legeo.pl/prawo/iii-czp-141-91/
5. Orzeczenie w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 15 grudnia 1992 r. Sygn. akt (K. 6/92), http://prawo.money.pl/orzecznictwo/trybunal-konstytucyjny/orzeczenie;z;dnia;1992-12-15,k,6,92,136,orzeczenie.html
6. Interpretacja ustawy antyspreadowej, https://zbp.pl/public/repozytorium/dla_bankow/prawo/rada_prawa_bankowego/cele/img_Y16153913.pdf
7. Bankowość rzymska, http://www.imperiumromanum.edu.pl/gospodarka/bankowosc-rzymska/
8. 24 prawdy o kredytach walutowych, https://zbp.pl/wydarzenia/24-prawdy
9. Związek Zawodowy Rolnictwa Samoobrona, https://pl.wikipedia.org/wiki/Związek_Zawodowy_Rolnictwa_Samoobrona
poruszył Pan b. ważny temat - też uważam, że publikacja ZBP jest skandaliczna, i świadczy o zupełny zidioceniu jej autora. W wielu miejscach "24 prawdy w/g ZBP" nie mają nic wspólnego z prawdą obiektywną, fałszywie interpretują prawo i celowo dezinformują.
Ale żebyśmy uzgodnili zeznania:
1)
Waloryzacja jest (była) dozwolona na podstawie art. 358(1) par. 2 Kodeksu Cywilnego. Czyli "Strony mogą zastrzec w umowie, że wysokość świadczenia pieniężnego zostanie ustalona według innego niż pieniądz miernika wartości."
Zakładam, że kurs waluty obcej nie jest pieniądzem - jest indeksem, miernikiem mówiącym o stosunku wartości dwóch walut o tym samym nominale. Więc można, w/g mnie, waloryzować kursem waluty obcej. Ale UWAGA - zobowiązania wyrażone w złotówkach! Bo nie ma sensu waloryzować zobowiązania we frankach (np. kredytu udzielonego we franku) kursem franka. Bo po co? Mnożenie przez 1 nic nie daje. Zatem jeśli ZBP mówi o kredytach waloryzowanych, to musiały być one udzielone w PLNach.
Niestety - dla niepoznaki - ZBP pisze o "kredytach waloryzowanych" - ale nie wiadomo czym. Bo można waloryzować kursem waluty obcej lub zmiennym oprocentowaniem, lub czym tam jeszcze chcemy..
2)
Słusznie Pan zauważa terminy "waloryzacja" i "oprocentowanie". Trzeba jednak chyba rozróżnić oprocentowanie stałe i zmienne, które spełnia funkcję waloryzacyjną.
Zatem, w/g mnie, połączenie waloryzacji kursem waluty obcej ORAZ zmiennym oprocentowaniem (obojętnie czy LIBOR, czy WIBOR) jest wątpliwe prawnie.
3)
Absolutnie się z Panem zgadzam, że kredytu udzielonego w PLN (tzw. indeksowany, hipoteka w PLN) i oprocentowanego w.g LIBOR, nie da się wyjaśnić żadną waloryzacją. Kodeks Cywilny nic nie mówi o stosowaniu jakiego specjalnego oprocentowania w przypadku skorzystania z art. 358(1) par 2. Zatem to co mamy w naszych umowach wynika tylko i wyłącznie z zaszytych w nich instrumentach pochodnych (mówię o kredytach indeksowanych, waloryzowanych).
Wydaje mi się, że uważa Pan podobnie, choć nieco inaczej to opisujemy.
to jest bardzo dobra informacja że ZBP chwyta się brzytwy. Musieli zatrudnić człowieka obłąkanego aby napisał teki głupoty. Nasza praca przynosi efekty. Zastanawiam się czy tego typu "obwieszczenia" nie podlegają pod Art. 18 k.k.
Ad.1 Bardzo ciekawa uwaga na temat indeksu kursów walut. W naszych umowach nie widzimy tego indeksu tylko bank mnoży wirtualne CHF przez kurs. Przygotowałem Excel przepisujący tą bankową logikę na poprawne indeksowanie - matematycznie jest to 1:1, tylko że bank robi jakieś wygibasy pozorujące kredyt walutowy. Fajnie byłoby wykaząc wzrór matematyczny. Może poprosić Pana Sawickiego - starej daty inżynier - propagator wiedzy o kredytach - autor wzory na odsetki - genialnego wzoru. Ciągi geometryczne to dla niego pestka (http://www.sawicki.cc). Można indeksować wpływając na wielkość odsetek - nie można natomiast zmieniać wysokości kapitału. Księga zobowiązań mówi o określonej ilości złotówek pożyczanej, które musi zwrócić pożyczkobiorca. Podobnie jest z kredytem. Klauzula waloryzacyjna może tylko i wyłącznie zmodyfikować wartość zmiennego oprocentowania. O tym mówi III CZP 141/91 i prawo rzymskie. Ten obrazek z obśmianiem rzymian to metafora polskich bankierów ignorujących zasady ;-) No i mamy ten nieszczęsny art.358-1 ust.5 Czy wczytał się Pan w jego treść?
art.358-1 k.c.
§ 5. Przepisy § 2 i 3 nie uchybiają przepisom regulującym wysokość cen i innych świadczeń pieniężnych.
Czy rozumiem go źle odczytując że § 2 i 3 nie mają zastosowania gdy przepis reguluje wysokość świadczenie pieniężnego? Przepis 69 p.b. reguluje wysokość zysku banku (raty odsetkowej ) z racji udzielenia kredytu. Jest to przepis regulujący wysokość świadczenia pieniężnego banku.
Winszuję przenikliwości! Przednia uwaga o tym że ZBP pisze o "kredytach waloryzowanych". Sprytne liski. Ale realizacja mojej umowy wygląda inaczej - moja umowa jest "waloryzowana kursem waluty obcej" a zmieniają mi kapitał. Najważniejsze jest że kapitał, zgodnie z prawem, spłacany jest szybciej niż to prezentuje teraz mBank. Waloryzacja kapitału wpływa na jego szybszą spłatę. Bomba - spłacę kredyt szybciej. I to jest optymistyczna wiadomość której musimy się trzymać. Wystarczy to tylko wyłożyć w sądzie ;)
Ad.2 Zgadzam się. W naszym wypadku mamy zmienne, ale w myśl art.358-1 ust.5 stałe też jest ok. Bank może zwiększyć oprocentowanie tak aby zaakumlować ryzyko.
Ad.3 Przyznać się muszę że instrumentów pochodnych to już nie pojmuję swoim rozumem. Dlatego koncentruję się na kwestiach prostych - podstawowych. Chylę czoła przed Pańskim intelektem - daje Pan radę to wszystko pojąć. Dzieki Pańskim schematom zrozumiałem na czym polega szwindel ze swapami - Commerzbank (przykładowo) czerpie kasę zarówo od nas jak i z polskich obligacji. Majstersztyk. Mogę przypuszczać że było to także użyte przy operacji z opcjami walutowymi. Jednego jestem jesdka pewien - argumenty w sądzie muszą być maksymalnie proste. Sędzia - żaden sądzia - nie zrozumie nowoczesnej mechaniki finansowej.
Nasze postrzeganie jest tożsame. Patrzymy z różnych perspektyw stąd różnice w ocenie zjawisk które dostrzegamy.
-Ryszard Styczynski
Pojawia się też kwestia czy na gruncie art 358(1) par. 2 k.c..bank może waloryzować dwoma różnymi wskaźnikami: kursem kupna i sprzedaży...?
Jest to o tyle ciekawe że doszedłem do tego wniosku innymi ścieżkami: https://plus.google.com/+RyszardStyczynski/posts/1vcRNy5QATi Nie byłem pewien tego wnioskowania, bo żaden prawnik nie chciał mi pomóc. Ale po wykryciu art.358-1 ust.5 jest jasne że wnioskowanie jest prawidłowe.
Problem dwóch waloryzatorów dotyka sedna sprawy. Jest to działanie nielegalne. Umowy waloryzowane traktują spłatę kapitału jako "świadczenie pieniężne". Jednak według prawa, spłata kapitału nie jest "świadczeniem pieniężnym" w myśl prawa - jest natomiast "zwrotnym przeniesieniem własności". W zobowiązaniach pieniądz traktowany jest jako towar i nie można go zmieniać. Ma być zwrócony w takiej ilości jak go wydano. Prawo Rzymskie będące protoplastą pożyczki i w konsekwencji kredytu jasno to precyzuje.
<prawo rzymskie>
Pożyczka (mutuum) polegała na tym, że dłużnik otrzymywał od wierzyciela określoną ilość rzeczy zamiennych na własność, z obowiązkiem zwrotu takiej samej ilości rzeczy tej samej jakości.
Pożyczka była kontraktem realnym. Strony biorące udział w pożyczce to dający pożyczkę – mutui dans, creditor oraz przyjmujący pożyczkę – mutui accipiens, debitor.
Przy pożyczce zobowiązanie powstawało dopiero przez wręczenie przedmiotu pożyczki. Wręczenie i zwrot rzeczy pożyczonej dokonywano przez traditio, przeważnie chodziło o res nec manicpi w związku z tym na przyjmującego przechodziła własność.
Z kontraktu pożyczki powstawało zobowiązanie jednostronnie zobowiązujące, zobowiązany był tylko dłużnik. Zobowiązanie to należało do zobowiązań „stricti iuris” tzn. wierzyciel mógł się domagać tylko zwrotu pożyczonej sumy, o odsetki umawiano się osobno za pomocą stypulacji procentowej (stipulatio usurarum). Strony umawiały się o termin zwrotu pożyczki. Przy zobowiązaniach bezterminowych wierzyciel wzywał dłużnika do świadczenia.
</prawo rzymskie>
Skutkiem powyższego jest że art.358-1 ust.2 może być użyty jako przelicznik kapitału do wypłaty np. rolnik potrzebuje pieniądze w o wartości wyznaczonej przez 10 ton zboża. W dniu wypłaty bank sprawdza ceny - jest to 500PLN/tona. Stosując ten miernik wartości wypłaca rolnikowi 5.000PLN - technicznie przenosząc własność 5000PLN na rolnika. Ta operacja banku jest jego świadczeniem, więc może być przeliczona klauzulą towarową art.358-1 ust.2 Ile musi spłacić rolnik? Rolnik oddaje nominalne 5.000PLN oraz ew. odsetki. Kwoty kapitału nie waloryzuje się bo nie jest to "swiadczenie pieniężne" tylko "zwrot kapitału". Tak stanowi prawo polskie; tak stanowi prawo rzymskie.
Chyba pójdę studiować prawo :)