Drodzy Państwo,
życie życiem a praca pracą. Tak od rana pracuję i zupełnie przeoczyłem że na polu walki o prawdę wykwitło nowe wyzwanie w postaci propagandowego tekstu. No ale cieszę się ogromnie że społeczeństwo się wzbogaca widząc, że tajemniczy redaktor "woj" otrzymał ochronę PR w postaci całkiem, całkiem fajnej grupy trolii, którch pisanie bzdur nie boli. No może bolą je tylko palce, ale wyleczą się z tego te moralane malce. Jak się ich czyta to aż łeb boli, od sztucznego chichotu tych trolii. Troll jak to troll bez sensu pisze, opinie innych dyskredytuje, a przy tym głupkowato się podpisuje. Tak więc summa summarum łatwo trolla wykryć i zignorować. A troll też z czegoś musi żyć, no jeść musi, więc trzeba go akceptować.
A wracając do tematu. Szwajcaria szwajcarją, decyzje SNB dezyzjami, a u nas po staremu. Mądrzy, ci najmądrzejsi z sytuacji korzystają, a może nawet ją wzniecają podążając za starą rzymską zasadą divide et impera. Hahaha! Cytując wikipedię: "stara i praktyczna zasada rządzenia polegająca na wzniecaniu wewnętrznych konfliktów na podbitych terenach i występowaniu jako rozjemca zwaśnionych stron". No jako rozjemca! Czyli najpierw jątrzymy i dzielimy a potem pomagamy się dogadać. No to mi się wydaje że może te całe kredyty frankowe to tak naprawdę jedna z technik skłócenia biednych Polaków. Pachnie paranoicznie, ale nie jedna rzecz w naszym posiniaczonym kraju pachnie tak trafnie. No kto nie wierzy niech do kina idzie na "Układ Zamknięty". Kto nie wierzy niech poczyta o doświadczeniach Romana Kluski.
A wracając do tematu. Co też ten Szwajcarski pieniądz ma wspólnego z "innym niż pieniądz miernikiem wartości" stosowanym przez banki na podstawie Art.358-1 ust.2 k.c.? Ano nic. Banki pokazały to wielokrotnie ignorując LIBOR CHF oraz nie umieszczając słowa o zabezpieczeniach na pieniądzu szwajcarkim w swoich raportach. No nawet redaktor Samcik tego nie widział! A jak on nie widział to znaczy że nie ma! Ot co! Redakcja napisała nawet raz prawdę: "Taki bank brał depozyt klienta i przetwarzał go na kredyt hipoteczny". Na o kto trzyma depozyty CHF w polskich bankach. No może ja, ale to za mało na akcję kredytową wielkości 50mld CHF. Sam Główny Ekonomista mBanku też tego nie wyjaśnia, informuje natomiast że niższe oprocentowanie decydowało o zdolności kredytowej konsumenta. O zgrozo! Gdzie jesteś kozo? A qq! Puk puk. Co ten facet plecie? To znaczy że banki oceniały zdolność kredytową klienta podejmującego zobowiązanie na rynku FX na podstawie niskiego oprocentowania bez uwzględnienia ryzyka walutowego? Hmm... to ma znamiona obchodzenia prawa oraz jest niezgodne z zasadami współżycia społecznego. To tak jak danie dziecku pierwszej dawki heroiny za darmo. No nieładnie Panie franku banku, finansiery punku! Ty i Twa dziewczyna jedźcie do Jarocina. No nie jest aż tak źle. Banki żadnych franków nie kupowały - to tylko taka gra było aby sciągnąć jak najwięcej klientów. Dla dociekliwych proponuję zabawę z Excel i PMT. Porównanie kredytu PLN i "frank" pokazuje jakąś taką dziwną zbieżność.
Dla pocieszenia powiem że "prawda leży tam gdzie leży" i my do tej prawdy powolutku dochodzimy. Proponuję ćwiczenie praktyczno-analityczne. Poproście mBank o dokumentację wyliczenia ubezpieczenia NWW, najlepiej w odpowiedzią ich mail. A jak już dostaniecie to przeanalizujcie. Chętnie udostępnię historię tabel walut etc. No boki zrywać jak oni tam tego "franka" maltretują. Raz go maltretują innym razem ignorują.
A jak czasu starczy to jeszcze jedno ćwiczenie. Google: "mortgage switzerland calculator". Warto zobaczyć jak wygląda kalkulator kredytowy w cywilizowanym kraju.
-Ryszard Styczynski